poniedziałek, 27 lipca 2015

Ale z czym to się je?

Stawiłem się na czas...

Krótki wstępniak, uściski dłoni, papierkowo, no dobrze, to siądź i zapoznaj się z produktem który będziesz sprzedawał. Mam owijać w bawełnę? Nieee.. Microsoft SharePoint - polecono mi samodzielnie zapoznać się z produktem.

Strona logowania, strona główna, hmm.. co to jest? Żeby było prościej: dostałem do ogarnięcia zupełnie "czystą" wersję SharePoint'a. No może niezupełnie czystą, bo wzbogaconą o parę web-partów, które produkujemy. Powiem szczerze: obczytałem się conieco przed przystąpieniem do pracy, ale nie na wiele się to zdało. Po kilku godzinach, byłem przekonany, że trafiłem do piekła, w którym mam sprzedawać produkt drogi i zupełnie bezużyteczny.

Jestem pewien, że dokładnie takie wrażenie robi "goła" instalacja SharePointa na użytkownikach. Ot po prostu kolejny zasób dyskowy, jakieś katalogi, itp., nic specjalnego. Teraz, po wielu miesiącach pracy z tym rozwiązaniam, rozumiem, gdzie był mój błąd i wiem, jaki jest błąd moich klientów, którzy decydują się na instalację "golasa" i poddanie go pod osąd pracowników. W takiej sytuacji mam pewność, że temat SharePointa nie będzie rokował.

Zabawa, bo to chyba najlepsze określenie, z "gołym" SharePointem jest jak gra w pasjansa na mega-wydajnym super-komputerze. Niby wszystko gra, w sensie pasjans działa, tylko dlaczego tak dużo muszę za to płacić?


Wiele czasu zajęło mi "dochodzenie" czym tak naprawdę jest SharePoint i co można z niego wycisnąć, dlatego nie dziwię się frustracji i niechęci ludzi, którzy zetknęli się z nim bez wsparcia i czasu jakie ja dostałem. Dlatego też uznałem, że miejsce w którym się znalazlem, to doskonałe pole do budowy i rozwoju, o nieznanych dotychczas dla mnie możliwościach i perspektywach.

W następnym poście.

- To jak dużo danych Państwo przechowują?
- Hmm.. około 1.000.000 plików.
- Sporo. A jak znajdujecie potrzebne?
- Właściwie to nie mamy wyszukiwarki.. za każdym razem robimy to ręcznie.


cdn...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz